niedziela, 26 października 2008

Lviv


Lviv '08
Originally uploaded by i n f o c u s

Że znów wkrótce wyląduję we Lwowie- to jedyne, co może przerażać. Ironia losu? Chlebowy smak "Biloji Nochi" połączony z brukiem, gołębiami, deszczem, obskrobanymi murami kamieniczek, starymi kawiarniami z portretem cesarza Franiciszka, słodkie wino, dłoń i dłoń i ucieczka od romantyzmu (że wszyscy tak a my niby nie), czyżby kolejne tak gorzkie "słodkie zagubienie", ta lekka mgiełka, chwilowy uśmiech na zawsze, że łapać chwilę, gubić noc uciekając przed nią w żydowskie uliczki i starając się nie widzieć, że czas ucieka a gdy powrót do rzeczywistości przyjdzie- to znów łzy. Lwów to miasto, które znika z mojej głowy, bo za piękne, bo zbyt mityczne, bo daje mi zawsze tak wiele ale zaraz potem to wszystko zabiera, taki stwór, Bóg, rozdaje karty a potem zamiast pilnować reguł, upija się i zasypia pod stołem, a z rękawów sypią się złośliwe jokery, wszystko wiruje i to nie może być rzeczywistość, to anruchowyczowska Wenecja z perwersją na poziomie mentalnym, nawet nie fizycznym, taka sobie perwersja umysłu, carpe diem, ale takie rozpaczliwe- bo to miasto nie jest takie, jak nam się wydaje, z niego trzeba wyjechać, by je kochać, ale wyjazd boli tak, jak przebudzenie z bajkowego snu w czarny poranek.

Czasem boję się Lwowa.
A on już za dwa tygodnie.

Zaraz Tosia naleje mi kolejkę...

sobota, 25 października 2008

Upside down


...Indifference ....
Originally uploaded by Novijka


Czy świat jest taki szary
Czy to ja mam szare okulary

Pokaż mi swoją przebiegłość
uwiedź mnie moją własną bronią
Odbiegnij na taką odległość
żebym dosięgnęła Cię dłonią
Zakochaj siebie i mnie
oczy ukwiećmy swą wiosną
bo wiosną ciepłe jest niebo
wiosna jest panną radosną
Właśnie tego nam trzeba, kochany
kwiaty przyłożyć do rany
Właśnie tego, kochany, nam trzeba
wiosny, igrzysk i chleba