piątek, 8 lipca 2011

Podsumowuję się.
Jestem w domu, piję wino, czerwone, dobre- Staryj Monach.
Właśnie mi się urodziny skończyły.
Właściwie to miał być miły romantyczny wieczór w domu rodzinnym.
A wyszło tak, że mam wino dla siebie, i sprezentowany czas na parę rozmyślań.
Mam 26 lat.
Słucham Limboskiego.

teraz się nie zmienię, niech się zmieni czas.

Myśl rzucona samej sobie na wyzwanie rok temu- realizuje się. Nie ma wahań ani cofnięć.
choć im dalej, tym mniej zadowolona z siebie jestem, ale to nie do uniknięcia chyba.
Uczyć się, uczyć, rozwijać.
Jest dobrze, plan nie nawala, z rodzicami dobrze, kasy ciągle mało ale ciągle jakimś cudem wystarcza. Są ludzie, którzy mnie chcą. Choć ostatnio jestem strasznie skoncentrowana na sobie, i nie wiem czy nie ranię.

Poza tym mam jeden brak. Amputowna emocja.
Rozrywa mnie tęsknota.
Nienazwana i niemożliwa.
To ostatnia rysa na soczewce mojej rzeczywistości.
Tęsknię.
Tak tęsknię, że aż musiałam wrócić tu po roku i to wyrzucić.

Tęsknię.

Brak komentarzy: