poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Czechy- słowa


Czech Republic - Prague - Charles Bridge
Originally uploaded by darrell godliman

Jedyne co wiem o Czechach- to słowa.
Co prawda kiedyś przejeżdżałam przez Czechy. Nawet tam piłam. Nawet poznałam kilku Czechów (na Ukrainie. I na Syberii!!! jajcarsko) i zdjęć kilka widziałam, i filmów parę. Ale to przecież jest nic.

Moje zauroczenie Czechami jest całowicie wirtualno- lingwistyczne. Chciałabym poznać język, literaturę, muzykę, kino, historię, Czechów, kto wie, może nawet za jakiegoś wyjść (Czesi kojarzą mi się znakomicie!). Do Czech za to, po głębszym zastanowieniu, jechać bym raczej nie chciała. Moje wyobrażenie jest takie dobre, a rzeczywistość zwykle okazuje się dużo gorsza. Po co paprać. Wolę mieć swoje własne Czechy.

Moje Czechy to (w założeniu chronolo-komicznie)
- Krecik!
- grupa wędrowców spotkanych na ukraińskim Świdowcu, najważniejszy komentarz Taty: "W najbardziej odludnych zakątkach świata najłatwiej spotkać Czechów i Polaków."
- Syberia- kolejni Czesi- i poznanie pierwszego (i ostatniego?) słowa: "soracz". A także bogate wrażenia sympatyczno- estetyczne.
- Kundera ("...metafory są rzeczą niebezpieczną. Z metaforami nie należy igrać. Miłość może się narodzić z jednej metafory") i wielki zachwyt.
- filmowa "Nieznośna lekkość bytu". Piękna aktorka.
- Kafka ("Zwierzenia byłyby najbardziej prawdziwe, gdyby się je potem odwoływało")
- Hrabal
- Szczygła Mariusza "Gottland" ("Buty Baty!")
- "Samotari" Zelenki ("Za każdym razem, gdy się z kimś rozstajesz, zostawiasz u tego kogoś kawałek swojej duszy. A ten ból... to jest brak tego kawałka. Boli, bo jest u kogoś innego. Ten kawałek kiedyś wróci, ale to trwa długo. Czasem widzę te kawałki na różnych ludziach jako takie małe niebieskie światełka. Kawałki dusz ludzi, którzy cię kiedyś kochali i już nie kochają.")

I zaklęte brzmienie słów:

samotari - doufat - fialova - manželství - vlasy - žížala - měsíc - vesmír - mluvit - dotýkat se - hedvábí- chlapec - měsíc - samotari

To wszystko co mogę powiedzieć o Czechach, choć mogłabym pewnie trochę dłużej.

(...Praga, miasto zamkniętych kościołów, lekka mgła o świcie wśród wąskich uliczek, paru panów z parasolami, ktoś skacowany ćmi fajkę w oknie na drugim piętrze kamienicy, pachnie lekko ciemnym piwem i wilgocią wczesnej godziny, a mosty takie stare i piękne, urocze kawiarnie z niewysłowionej pyszności napojami, ktoś gra na akordeonie, ktoś biegnie w płaszczu na pierwszy tramwaj, ktoś gdzieś daleko się śmieje. Ale slychać to jak zza szkła...)

A niżej- Hrabal i "Zaczarowany flet"

"Kiedy wstaję, kiedy budzę się, odzyskuję przytomność, sprawia mi ból całe mieszkanie, cały mój pokój, sprawia mi ból widok z okna, dzieci idą do szkoły, ludzie idą po zakupy, każdy wie dokąd ma iść, tylko ja nie wiem, dokąd mógłbym pójść, ubieram się tępo, zataczam się podskakując w jednej nogawce, gdy wciągam spodnie, idę i golę się maszynką elektryczną, od iluż to już lat goląc się nie patrzę na siebie w lustrze, golę się po ciemku albo zza węgła, siedząc na krześle w przedpokoju, a kontakt jest w łazience, nie lubię już na siebie patrzeć, ból sprawia mi już nawet własny wygląd, w oczach dostrzegam wczorajsze pijaństwo, nie jem nawet śniadania, a jeśli już to tylko kawka i papieros, siedzę więc przy stole, czasami nawet załamuję nad sobą ręce i powtarzam kilka razy: Hrabalu, Bohumilu Hrabalu (...)"

Dobrou Noc.

Brak komentarzy: